Burzę medialną wywołał pomysł władz Kalisza by decyzją administracyjną powiększyć granice miasta o 17 okolicznych miejscowości. Starosta ostrowski Paweł Rajski mówi wprost o „rozbiorze powiatu ostrowskiego”, choć zakusy Kalisza dotyczą wszystkich przyległych doń powiatów.
Galeria zdjęć
W czwartek 25 stycznia radni Kalisza przegłosować mają projekt uchwały otwierającej furtkę do włączenia w granice miasta aż 17 miejscowości z 6 gmin, w tym leżące w powiecie ostrowskim Mączniki i Boczków (częściowo). Jak uzasadnia prezydent Kalisza Grzegorz Sapiński, miasto powiększyłoby w ten sposób swój obszar z 70 do 110 km2 i liczbę mieszkańców z obecnych 102 tys. do 110 tys., co miałoby stanowić „drogę do dalszego dynamicznego rozwoju miasta, a także rozwoju całego regionu”.
Jak na razie jednak „region” jest zbulwersowany postępowaniem władz Kalisza. Spotkanie samorządowców zainteresowanych gmin i powiatów odbyło się w siedzibie powiatu kaliskiego. Starosta ostrowski Paweł Rajski, zazwyczaj stonowany w swoich wypowiedziach określił te plany mianem „rozbioru powiatu ostrowskiego”.
- Jestem radnym powiatowym od początku powstania powiatów – mówi Paweł Rajski – i nie sądziłem, że doczekam takiego momentu. Jako samorządowcy jesteśmy zbulwersowani formą postępowania jaką przyjęły władze Kalisza. Nie podjęto żadnych rozmów z żadnym samorządem. Co najgorsze ta decyzja jest ciosem w budowaną od lat mozolnie aglomerację kalisko-ostrowską.
Wtóruje mu burmistrz Nowych Skalmierzyc Bożena Budzik zwracając się wprost do władz Kalisza:
- Macie tyle terenów do zagospodarowania, tylko wziąć się do roboty, popracować, zrobić inwentaryzację tego co macie, a nie sięgać po czyjeś tereny na zasadzie: wezmę cyrkiel, ołówek i sobie obrysuję, a to co mi się podoba to wezmę.
Władze Kalisza po przyjęciu wspomnianej uchwały planują przeprowadzić konsultacje z… mieszkańcami Kalisza. Bo zgodnie z obowiązującymi przepisami mieszkańców anektowanych terenów pytać o zdanie nie muszą. Jeśli uchwała wejdzie w życie, stosowny wniosek o zmianę granic miasta trafi do Rady Ministrów, która podejmie decyzję w drodze rozporządzenia. Jeśli zmiany te miałyby wejść w życie od przyszłego roku, stosowne rozporządzenie musiałoby ukazać się do 31 lipca.
Wracając do zadanego na wstępie pytania – po co Kaliszowi ta wojna? Pojawia się kilka możliwych odpowiedzi. Systematycznie malejąca liczba mieszkańców Kalisza (wg. danych GUS – spadek o 7 tys. w latach 2002-2016) grozi utratą statusu miasta stutysięcznego, co oprócz prestiżu wiąże się z liczbą radnych i wiceprezydentów. Grzegorz Sapiński odpiera ten zarzut tłumacząc, że liczba radnych ustalana jest według liczby mieszkańców w roku poprzedzającym wybory. Samorządowcy podnoszą też argumenty, że anektowane sołectwa, to w wielu przypadkach tereny atrakcyjne inwestycyjnie. Z tym współbrzmiałaby wypowiedź prezydenta Kalisza, który stwierdził: „przede wszystkim pilnuję interesów kaliszan”. Najbardziej przyziemną, ale może przez to najbliższą prawdy może być chęć przypodobania się mieszkańcom Kalisza w perspektywie zbliżających się wyborów samorządowych. W tym świetle słowa prezydenta Sapińskiego „Mieszkańcom Kalisza pozostawiam ocenę czy dopełniłem wszelkich starań, aby Kalisz rozwijał się dynamicznie” nabierają nowego znaczenia.
Pozostaje inne pytanie – czy dla powyższych celów, mniej lub bardziej słusznych, warto wywlekać stare animozje i niweczyć dorobek kilkunastu lat zgodnej współpracy samorządów w naszym regionie?
Stanowisko w tej sprawie zajął Zarząd Platformy Obywatelskiej w Powiecie Ostrowskim, uchwałę PO prezentujemy poniżej.
fot. powiat.kalisz.pl
Komentarze
Zostaw komentarz